Królik na okładce wydawnictwa obiecuje wiele ale... nie napalajcie się Moi Mili wcale tu fajerwerków nie będzie no może będą ale tycie.

Taki wizerunek kojarzy nam się zawsze z seksem więc piszmy o tym co być miało.

Znana firma Concord postanowiła wydać zacną składankę z tematów jazzowych z założenia zachęcających do zbliżeń międzyludzkich osobników różnej płci /bo reszta to fu../.

Zgromadziła w tym celu 27 kompozycji w większości artystów co do których prawa autorskiej już nie obowiązują /i co stanowi oszczędność na samym początku/ artyści mają gwiazdorskie dobre znane nazwiska więc jest chwytliwie.

Posłuchajmy zatem tego "produktu" jak mawia Allegro.

Jedziemy 1,2,3,4,5,6 ładnie smętnie z klimatem i melancholią i wolniutko wolniutko wolniutko można by rzec, że ta piękna muzyka ma za zadanie wyhamowywać klienta a nie pobudzać do działania; lecimy dalej
7,8,9,10 formuła dalej nie zmienia się oferując muzykę dla zwolnionych i wycofanych w głąb siebie po przejściach a także do zwolnionej części emerytów tych co to nie podjęli aktywnej walki o swoje zdrowie.

Idąc dalej jest nie lepiej.

Co wnosi dysk 2 czyżby też zachęcał do seksu metodą "na mamuta"; słuchamy: 1,2,3,4,5 na początku było dobrze Baker i Mulligan "My Funny Valentine" ale dalej ten bezpłciowy klimat pięknej beznamiętności zaczyna stawać się nieco irytujący jak za długo głaskany kot; próbujemy się jeszcze ratować 6,7,8,9,10 ale jest ta beznadziejna pustynia bez radości i cienia entuzjazmu dominującą staje się chęć rzucenia się gdzieś w tą muzykę pogonienia stetryczałych artystów i zagrania choćby Jump Van Halena, żeby nie zwariować.

Już ostatnie kawałki Państwu daruję w obawie o własną psyche.

I tak z ciekawego pomysłu na stary jazz z myszką urodziła się gigantyczna Mysz z jajami mamuta.

I co robić czasem w życiu mimo najlepszych starań naszych i najbliższych następuje przesyt dobroci łagodności i zaczyna robić się ciasno koło nas i nie ma czym oddychać trzeba co najprędzej uciec i złapać oddech i dystans do samego siebie aby nie dać "zagłaskać się na śmierć"

Więc zaskoczony jestem tym pomysłem Playboya na wydanie takiej muzyki, która raczej odstręcza niż zachęca do uprawiania podstawowej pożywki wydawnictwa.

27 utworów na 2 cd. Czas łączny: 129 ninut. CONCORD RECORDS 2007. 2 CD w klasycznym plastikowy podwójnym pudełku.

Stan: Idealny.

Tutaj można posłuchać fragmentów wszystkich utworów: https://music.apple.com/us/album/playboy-jazz-love-songs-after-dark/1443265963

Tracks:

1-01 Sarah Vaughan–In A Sentimental Mood 4:22

1-02 Miles Davis–There Is No Greater Love 5:20

1-03 Jimmy Witherspoon–Embraceable You 3:08

1-04 Stan Getz–Come Rain Or Come Shine 8:10

1-05 Jane Monheit–A Time For Love 5:01

1-06 Vince Guaraldi Trio–Since I Fell For You 4:23

1-07 Joe Williams– When I Fall In Love 4:14

1-08 Thelonious Monk–Sophisticated Lady 4:40

1-09 Kurt Elling–Change Partners / If You Never Come To Me 7:38

1-10 Art Pepper–Body And Soul 5:21

1-11 Nnenna Freelon–Don’t Explain 4:05

1-12 The Bill Evans Trio–My Foolish Heart 4:56

1-13 Tony Bennett & Bill Evans–The Touch Of Your Lips 4:33

2-01 Gerry Mulligan Quartet Feat. Chet Baker–My Funny Valentine 2:57

2-02 Rosemary Clooney–Love Is Here To Stay 3:35

2-03 Coleman Hawkins– More Than You Know 4:11

2-04 Curtis Stigers–All The Things You Are 4:34

2-05 Dave Brubeck–My Romance 2:37

2-06 Etta Jones–How Deep Is The Ocean 3:35

2-07 John Coltrane–Like Someone In Love 4:59

2-08 John Pizzarelli–I’m In The Mood For Love 4:06

2-09 Duke Ellington–Prelude To A Kiss 5:39

2-10 Patti Austin–Honeysuckle Rose 4:15

2-11 Joe Pass– Misty 5:24

2-12 George Shearing, Mel Tormé–Stardust 5:28

2-13 Gene Ammons–You Go To My Head 5:57

2-14 Karrin Allyson–Ev’ry Time We Say Goodbye 6:00.