Szanowni Państwo

Ten zegarek dzielnie towarzyszył w niezliczonych wędrówkach górskich, eskapadach rowerowych i codziennych (lub niecodziennych, zależy jak na to spojrzeć ;)) treningach tak indoorowych jak i outdoorowych od maja 2020 r.

W pełni naładowany i przy naszym pełnym lenistwie posłuży 9 dni, przy naszym zaangażowaniu jesteśmy w stanie go rozładować w 6-7 dni i to się raczej nie zmieniło od początku jego bytności na nadgarstku. A był na nim non stop (tyle fajnych rzeczy mierzy, szkoda było zdejmować ;)). Są oczywiście możliwości wydłużenia pracy nawet i ponad te 9 dni, tylko po co komu sportowy smartwatch, który tylko pokazuje czas i datę?

Pasek, w który jest uzbrojony jest drugim paskiem. W 2020 roku, kiedy to był zegarek zakupiony, Garmin dawał możliwość za symboliczną zetkę dokupić oryginalny pasek i to jest właśnie ten pasek. Poprzedni (identyczny) mam, dam do zestawu, a co mi będzie leżał.

Jeżeli komuś się wydaje, że zegarek z taką historią wypraw i aktywności nie będzie miał żadnych śladów, to ma rację - wydaje mu się. Starałem się ująć na zdjęciu tę drobną bliznę na ekranie (widać tylko pod światło słoneczne). Blizna powierzchowna (bardziej smuga), nie da się jej wyczuć pod paznokciem, a poczyniła ją skała podczas wchodzenia na Kozi Wierch (tak skała, jej wina, że tam stała od wieków gdy przechodziłem i machałem ręką ;)). Sama koperta zegarka jest raczej niezniszczona.

W zestawie z zegarkiem oryginalny kabelek do ładowania (tak, ten krótki), oryginalne pudełko i pierwszy pasek (lekko wytarty ale hej, to bonus ;))

Jakby ktoś chciał, to jestem z Łodzi, można go zobaczyć i/lub zakupić osobiście.

Wszystkiego dobrego w nowym roku dla Państwa.